Niesmak przy zmianie ochrony

Przez trzy godziny Sąd Rejonowy we Włodawie był sparaliżowany. W czwartek (13 czerwca) pracownicy tej instytucji zamiast zacząć pracę o godz. 7, weszli do budynku dopiero ok. godziny 10. Wszystko przez zamieszanie z nową firmą ochroniarską, która nie miała kodów do drzwi.

Jakież było zdziwienie pracowników włodawskiego Sądu Rejonowego, gdy w czwartek przyszli normalnie do pracy na godzinę 7, ale drzwi do budynku były zamknięte na cztery spusty. Przed wejściem byli już pracownicy firmy, która wygrała przetarg na ochronę sądu i od 13 czerwca miała zabezpieczać budynek. Według relacji pracowników, panowie nie mieli nie tylko kodów do elektronicznych zamków, ale nawet normalnych mundurów. Decyzją kierownictwa w Lublinie włodawski sąd był nieczynny do godziny 10. Pracownicy wrócili do domów albo samochodów.

Jak to się stało, że nowa firma była kompletnie nieprzygotowana do przejęcia obowiązków, przez co działanie sądu zostało sparaliżowane? Do końca nie wiadomo, ale problemy zaczęły się już po ogłoszeniu wyniku przetargu. Nowy podmiot miał wejść na obiekt już dwa tygodnie temu, ale zarząd firmy poprosił o właśnie dwa tygodnie zwłoki. Trzech ochroniarzy zatrudnionych do tej pory w firmie Ekotrade było przekonanych, że tak jak to było do tej pory, nowa firma zaproponuje im pracę. Tak się jednak nie stało. O tym, że stracą pracę, dowiedzieli się w środę (12 czerwca).

– Powiedziano nam, że nowa firma stawia na ludzi do 60. roku życia. Zapomnieli tylko dodać, że właśnie dlatego nazbierali dodatkowych punktów w przetargu. My zostaliśmy z dnia na dzień zwolnieni, a nowi ochroniarze nie mają żadnej wiedzy i umiejętności, nie mówiąc o mundurach. Do pracy przyszli niemal po cywilnemu – żali się jeden z byłych już pracowników i dodaje, że nie było żadnego przekazania obiektu czy nawet zapoznania nowych ochroniarzy ze specyfiką pracy. – Nowa firma w ogóle nie była przygotowana do swoich obowiązków. Już w środę nie działał alarm, więc pracownik tego przedsiębiorstwa spędził noc w samochodzie pod sądem pilnując budynku. Nie dysponował też kodami rozbrajającymi alarm, stąd trzeba było czekać trzy godziny na przyjazd techników z Lublina, którzy rozbroili system i wpuścili ludzi do budynku. Wstyd na całego – dodaje nasz rozmówca.

O komentarz do tej sprawy poprosiliśmy sędzię Barbarę Markowską, rzecznik prasową Sądu Okręgowego w Lublinie. Z informacji, które otrzymaliśmy, wynika, że włodawski sąd był zamknięty nie trzy, ale jedynie półtorej godziny. – Zamieszanie wynikło z faktu, że firma ochroniarska, która przegrała przetarg, nie przekazała kodów dostępu podmiotowi, który postępowanie wygrał. Nieprawdą jest również to, że jej pracownicy nie wiedzieli o tym, że stracą pracę, bo według przepisów zostali o tym poinformowani co najmniej na 30 dni przed zmianą – wyjaśnia pani rzecznik. (bm)

News will be here